Czasami mój ajfon przypomina mi zdjęcia sprzed lat. Tego dnia w roku…
Wczoraj przypomniał mi zdjęcie sprzed dwudziestu lat, które skłoniło mnie do refleksji: czy dwie dekady temu tak wyobrażałem sobie siebie za dwadzieścia lat? Czy pełen nadziei, niespełna dwudziestotrzyletni Marek, ojciec dwuletniej córki, student z głową pełną pomysłów, niespożytą energią i… ciężarną narzeczoną, byłby w stanie wyobrazić sobie taką czterdziestotrzyletnią wersję siebie?
Jedyne pytanie, jakie zadałby sobie, brzmiałoby: co poszło nie tak? Jak mogłeś to tak spieprzyć?
Czy za kolejne dwie dekady również będę miał takie odczucia? Czy pojawi się żal? Poczucie porażki? Zmarnowanych lat? Straconych okazji?
Dziś już wiem, że zależy to wyłącznie ode mnie. Od podjęcia właściwych decyzji i odpowiednich, konsekwentnych działań.
To ode mnie zależy, czy czterdziestotrzyletni Marek będzie dumny ze swojej o dwadzieścia lat starszej wersji.
A wszystko przez to jedno zdjęcie…
Robert, ja i Marcin, myjący auta na zapleczu chorzowskiego lokalu Telepzza, oczekując na kurs.
17. stycznia 2004 roku.