Niedawno pewien bardzo młody człowiek, wysłuchawszy zaledwie kilku moich życiowych przygód, stwierdził: kurczę, przed trzydziestką przeżyłeś więcej, niż niejeden przez całe życie.
A po chwili dodał: A co jeszcze chciałbyś osiągnąć? Tak po prostu…
Choć od naszej rozmowy minęło już dobrych kilkanaście dni, to do dziś to pytanie we mnie pracuje.
Bo niby mam jakieś plany na najbliższe miesiące i teoretycznie mam wyznaczone cele, ale czy na pewno wiem, co jeszcze chciałbym osiągnąć?
Czy to, czego dotychczas doświadczyłem, można w ogóle rozpatrywać w kategoriach osiągnięć?
Czy miejsce, w którym obecnie się znajduję, jest jakimkolwiek osiągnięciem? Osiągnięcie kojarzy mi się z czymś, czym wypada się chwalić.
Czy ja mam czym się pochwalić? Czy na kimkolwiek robi to jakiekolwiek wrażenie (zwłaszcza pozytywne)?